A propos wpisu USB1
Wspólnota narodowa, jak zresztą wiele innych to piękna idea. Nie jest to jednak byt realny, a typowy artefakt. Polacy nie są ze sobą solidarni, nawzajem sobie nie ufamy i cechuje nas jeden z najniższych poziomów zaufania w Europie, jesteśmy także zawistni i każdego kto wyrasta ponad miarę chętnie utopimy. To np. casus dwóch historyków, którzy dla próżnej sławy napisali paszkwil na jednego z nie wielu bohaterów narodowych, których ma Polska – Lecha Wałesę. Za granicą, o czym donosi prasa, Polacy sobie nie pomagają, a wręcz przeciwnie.
Realna wspólnota to rodzina, grupa koleżeńska, przyjaciele. Z innymi nie mamy wiele wspólnego, a z niektórymi w ogóle nic. Osobiście nie tylko nie czuję wspólnoty narodowej z autorem wpisu o „profesorze utkanym z trocin i gówna”, ale nawet wspólnoty ludzkiej, żadnej.
Wspólnota objawia się z chwilach szczególnych kiedy mimo głębokich podziałów społecznych i kultywowania odmiennych pamięci pojawia się solidarność narodowa. Pisał o tym pięknie poeta: „Są w ojczyźnie rachunki krzywd i obca dłoń ich nie przekreśli, ale krwi nie odmówi nikt, wysączymy ją z piersi i pieśni” (…)
A mnie osobiście Julian Brun specjalnie nie przeszkadza, chociaż to nie mój bohater, poza tym nazwisko ma ładne brzmienie. Podejrzewam także, że mało kto wie w Warszawie kto to taki.